Monday, November 30, 2009

brûlée.

mam najmilszą na świecie Martę z obitym biodrem i łokciem. która robi mi prezenty w postaci brûla.
nieostotne co stało się z nim po wyjęciu z piekarnika. nieistotne, że nawet go nie zjadłam.
istotne, że miałam radość jak dziecko. posypując go trzcinowym i wyjmując go z piekarnika.
szkoda tylko, że nie moglysmy skarmelizować ich razem.
wtedy pewnie upilnowałabyś mnie i nie stałoby się to co stało. huuuuuh.


przed wizytą w piekarniku. huuuuuuuuuuh.

podczas karmelizowania można duuuuuuuużo. jouuu.




powiedzmy. że ładne i gotowe.
ale.
nie udało mi się przebić karmelu.

było mi dziś miło żyć. spocznij.

3 comments:

  1. mmm.
    zjaduabym takie cuś sobie. [za to mam tartollini..? czy coś.]

    mi ostatnio niemiło żyć.
    spocznij.
    :skrzywiona:

    ReplyDelete
  2. ... właśnie . zawsze coś jest żebyśmy się nie spotkały...no ale teraz to juz musimy. to jakieś znaki.no tak. bo chciałsas idealnie .a jakbys zjadla troszeczke cukru a nie karmelu tez byłoby dobrze. achhh .
    no coż braciszek jeszcze bedzie wyjezdzal. =)
    nic straconego. poza tym moja miseczka jest cala , więc specjalnie dla ciebie same przygotujemy brula wlasnie w niej.

    taaa. łokieć boli... a łikend była taka piekna pogoda a tu deska musiala stac pod łóżkiem.

    żałuję .. nie mam uwiecznionego brula na zdjeciach.

    spoczywam.

    ReplyDelete
  3. przecież to jest nic.
    bardziej zastanawia mnie jak wśród milionów miliardów digartowiczów siem znalazłyśmy.
    nil i nnm. 30km.
    hiiiha.
    <3

    ReplyDelete